Szybki kontakt
-
ul. Wesoła 36
42-202 Częstochowa
Polska
Księgarnia.info - 34 307 08 88
- sklep@ksiegarnia.info
Babel - Konrad Niron
Książka „Babel” Konrada Nirona stanowi zapis wspomnień autora z okresu między 1924 a 2012 rokiem – w tym czasie miał on bowiem okazję przeprowadzać rozmowy z „człowiekiem z cienia”, którego personalia zostały ukryte pod pseudonimem Hubert Brohl.
Co znajdziemy w książce?
„Babel” to dzieło Konrada Nirona, w którym umieścił on swoje wspomnienia z okresu 1924-2012 tyczące się jego rozmów z pewnym „człowiekiem z cienia” – tożsamość tej postaci została ukryta pod pseudonimem Hubert Brohl. Podczas rozmów Brohl z pewną rezerwą i pragmatycznością przedstawia realia PRL-u, obnażając przy tym mechanizmy władzy i obrazując barwne sylwetki ludzi z gatunku homo sovieticus. Wypowiada się on także na temat kulisów transformacji ustrojowej, zwracając uwagę na jej rzeczywistych twórców. Dodatkowo zdradza tajemnicze i niepokojące źródła ogólnoświatowego ładu, a także jego antyludzkiego charakteru, który dalece wykracza poza polityczny świat. Praca ta, opublikowana wiele lat po śmierci twórcy, określa przyczyny obecnie szerzącego się zła – wiedza na ten temat dla wielu okazać może się nie do przyjęcia.
Kim tak naprawdę był Hubert Brohl?
Teksty, które zebrane zostały na książkę „Babel” przekazał w 2020 roku Wydawnictwu syn Konrada Nirona, który po długoletniej zwłoce zdecydował się w końcu opublikować i stosownie do poleceń swego ojca ujawnić fakty i wspomnienia związane z postacią ukrywającą się pod pseudonimem Hubert Brohl. Poglądy, które poznać można dzięki książce „Babel” są na tyle intrygujące, że podmiot publikujący dzieło zdecydował się dotrzeć do tego, kim faktycznie był Hubert Brohl. Informacje, do jakich udało się dotrzeć, pokazują, że była to osoba ściśle współpracująca z najwyższymi elitami władzy (nie tylko w naszym kraju), posiadająca także wgląd do planów organizacji działających na skalę międzynarodową oraz pojmująca w sposób kompletny mechanizmy polityki globalnej. Z rozmów przeprowadzonych z historykami specjalizującymi się w czasach PRL oraz oficerami służb będącymi obecnie na emeryturze, którzy poświadczyli prawdziwość tej postaci, nie potrafili jednak – lub też nie chcieli – jednoznacznie wskazać jej tożsamości. Z racji iż Wydawnictwo od pewnego czasu nie ma już kontaktu z synem twórcy tego dzieła, kwestia zidentyfikowania Huberta Brohla pozostaje wciąż niewyjaśniona.
Kilka fragmentów książki – urywki rozmowy autora z Hubertem Brohlem
- …Odbyłem kilka spotkań służących wprowadzeniu mnie i innych, podobnych do mnie ludzi poumieszczanych w różnych instytucjach, w przyszłe zmiany, przy czym oczywiście nie byłem ich pomysłodawcą ani nawet jakimś ważnym wykonawcą, muszę uczciwie przyznać, że byli sprytniejsi ode mnie, bardziej skuteczni ludzie, na pewno z większą władzą i determinacją. Ja już wtedy byłem tylko obserwatorem, ale też właśnie w tym czasie zdałem sobie sprawę, że korzenie tego wszystkiego, tych zmian, tych układów i planów leżą głębiej, dużo głębiej niż sam podejrzewałem do tej pory…
- Istotą działania państwowej instytucji jest wyzyskanie jej, wyssanie przez ludzi powołanych do zarządzania nią i pracy w niej, wydojenie aż do upadku. Oto jedyny cel: wykorzystać i porzucić. Oczywiście nie każdy ma ten sam dostęp do konfitur… istnieje hierarchia grabienia, podział zasobów, wszystkim rządzi zaawansowana ekonomia: ci sprytniejsi wiedzą, że dojnej krowy się nie zarzyna, nie można też zadoić jej na śmierć, trzeba z niej korzystać rozsądnie, z umiarem, bez gwałtów na naturze, trzeba pozwolić raz na jakiś czas odrosnąć tkance tłuszczowej, trochę zainwestować, aby potem zebrać podwójne plony…
- Ludzie nie byliby w stanie zmierzyć się z tym, co mógłbym im powiedzieć i pokazać. To przerasta nawet mnie, a proszę mi wierzyć, nie uważam się za przeciętnego wyrobnika, nie czerpię wiedzy z gazet i z telewizji, nie obracam się w kręgu łatwowiernych mieszczuchów, nie czytam już książek, bo sam je piszę, a jednak mam wielkie trudności, mam opory, wciąż mam opory, aby zaakceptować, aby w pełni dopuścić do siebie, do mojej świadomości to, co udało mi się odkryć, co dostrzegłem, najpierw pośrednio, jakby w brudnym, zaplamionym zwierciadle, a potem twarzą w twarz.
- …Od roku 1988 zaczęto podgrzewać atmosferę, podrzucać ludziom różne ideowe i gastronomiczne przynęty, na które oczywiście się łapali, a następnie przeprowadzono świetnie zaplanowaną inscenizację tak zwanej transformacji ustrojowej… Chodzi oczywiście o cały ten zabawny spektakl pojednania złych i dobrych, choć przecież każdy w miarę rozgarnięty człowiek w tym kraju powinien był od razu zorientować się, że ani źli nie są naprawdę źli, będąc jedynie pacynkami w rękach prawdziwych dyrygentów, ani ci dobrzy nie są wcale dobrzy, zostali bowiem przez te same ręce ulepieni do odegrania swojej roli. W istocie niczym się nie różnią od tych złych, co więcej, ich pochodzenie, pokrewieństwa, sympatie ideologiczne, źródła finansowe i cele są niemal takie same, jak ich oponentów. Każdy rozumny człowiek powinien był to wiedzieć. Nie było żadnej prawdziwej władzy, żadnej prawdziwej opozycji, były po prostu grupy do zadań specjalnych dobrane wedle pewnego klucza przez ludzi, którzy siedzieli dużo wyżej i których cele sięgały dużo dalej niż przetasowania personalne w jakimś pozbawionym realnego znaczenia wschodnioeuropejskim kraiku, którego równie dobrze mogłoby nie być i nikt by tego nawet nie zauważył…
Contact form is not available